Nie lubię jakoś lekcji z Wertera, ale postarałam się poradzić sobie z nim. Na barki, dźwigamy Wertera!
Cykl lekcji rozpoczyna wykład wprowadzający do lektury z użyciem prezentacji. Przedstawiona jest postać autora, podstawowa wiedza o epoce, w której tworzył – i pomocniczo – fotosy z filmu „Zakochany Goethe” w reżyserii Philippa Stölzla. Uczniowie, jak zwykle u mnie, notatkują w przygotowanym schemacie.
Druga część to poznanie Wertera – na podstawie kilku cytatów staramy się określić cechy bohatera, które kształtują jego obraz w oczach czytelnika. Następnie ten sam zabieg z określaniem Loty, ale fragmenty uczniowie dobierają sami, a także Alberta – tyle, że praca nad tym bohaterem postępuje na przykładzie jednego listu.
Kolejne to wykorzystanie czytania ze zrozumieniem [tu klops – czytanie nie jest moje, ale kompletnie nie pamiętam, skąd te pytania się wywodzą, będę wdzięczna za uświadomienie, by uhonorować źródło tu i w notatce]. Wykorzystałam z tego czytania pytania do analizy językowej tekstu.
Ostatnia rzecz, którą można zaplanować jako pracę w zespołach, to określanie istoty Wertera, czyli jego uczuciowości. Wyszukiwanie opisów uczuć i nazywanie ich to dość trudne zadanie (przetrenowałam na 2 klasach, naprawdę idzie jak po grudzie).
Uff, to tyle. Nie jestem do końca zadowolona, ale przecież to nie koniec pomysłów.
Magdalenko, świetnie jak zawsze. Nienawidzę Wertera, ale tak mogłabym go omawiać.